ANo właśnie! Jedna scena. Jeden układ. Jeden stan rzeczy. Jednolity. Nieruchomy Niezmienny. A wyświetla różne historie. Co takiego jest w nieruchomym, zastygłym, niezmiennym, takim samym dla wszystkich zdjęciu, że oddźwięk przy każdym akcie obserwacji jest inny? Czy jest to dyskretna wiązka promieniowania monochromatycznego (ściśle przez autorkę zdefiniowana) a padająca na różne luminofory? Czy może sam akt obserwacji wyzwala różne świecenia nieżywej z pozoru materii? Elegance