Z pewnością masz rację mister. Ale my – odbiór – już pewne rzeczy sobie wyświetliliśmy we łbie. Jak mawiał klasyk: fotografia – to w gruncie rzeczy – sztuka i niesłychany w swej istocie – jej odbiór. Można powiedzieć – pół na pół. Zatem – gdy uwalniasz obraz w eter – zaczyna on żyć swym własnym życiem. Ty widzisz balon, drugi widzi żagiel. Może być, że ktoś upiecze na tym ciasto a jeszcze inny według tego zbuduje dom. Na to nie ma rady. Rzeźba na przykład, w tym wyścigu ma gorzej, chyba że abstrakcyjna. W ogóle inne sztuki muszą uciekać się do abstrakcji, żeby wydobyć coś ponad to, co widziane (wiem – uogólniam). Magia fotografii jest jednak – moim zdaniem największym oceanem bujania w obłokach.
Shawrus i podciąganie żagla. Nie wiemy czy to jest Waterbaksztag, Forsztag, Pikfał a może Fał grota, ale już w tym momencie - liznęliśmy trochę wiedzy w temacie. I niech nikt nie mówi – że fotografia nie uczy. Elegance