O tak. I mnie zapadły Twoje obrazy i z tego co kojarzę właśnie te fotografie stały się przyczynkiem naszej znajomości. Wiesz, wspominam i miło mi się zrobiło. A gdy tu zajrzałem pierwszy raz i zobaczyłem zakroplonego rozdmuchańca pomyślałem - toż to Sfumato ! No i co ? Nie myliłem się :))
:) Także zaczynałam od makro i jestem mu wierna do dzisiaj. Dla mnie to niekończące się możliwości pokazywania świata w postaci obrazów niedostępnych dla innych. Z chęcią oglądam zdjęcia których nie potrafię zrobić, np. street i niebanalny pejzaż :) Pamiętam Wojtku wszystkie Twoje pajęczyny skroplone i z kwiatkami - były zrobione z matematyczną dokładnością :)
Kategoria makro wdzięczna jest🙂 Dla człowieka przechodzącego obok pajęczyn z kijem do ich usuwania w ręku - jest zaskoczeniem, że mija i niszczy świat, którego tak naprawdę nie widzi. Dla mnie zawsze będzie budzić zachwyt takie zdjęcie.
A to ciekawe. Zacząłeś od makro i co, przeszło? To naprawdę fascynujący świat i można go pokochać. Choćby te niezliczone kwiatuszki w niezliczonych kropelkach, które pokazałeś. Świat, do niekończącego się odkrywania. Nic nie ujmując makro (wręcz przeciwnie) lubię fotografię wszędobylską, która wciśnie się nie tylko w kropelkę ale też w szybę, w kostkę bruku, która pokazuje świat poruszający do głębi, całe spectrum obrazów rzeczywistości.