Zgadzam się z niewypowiedzianą jeszcze tezą, że to żadne fiu-bździu, tylko porządne fru w synchronizacji z wiatrem. Świat, jaki znamy, z pewnością liczył na serię bufetów z zakąskami, może nastrój mroku i osaczenia…, ale fotografia jest sztuką. A sztuka zawsze wymknie się wszelkim definicjom i oczekiwaniom. Super!