Doceniamy znalazcę, ale jednak ta wersja musi być późniejsza, dama nadgryziona zębem czasu, zmarszczki, reumatyzm, dentysta sadysta itd.. Cieszę się tym razem, że w niedzielę nie mogłam tu zajrzeć ;). Kadr jednak doceniam za włożoną pracę i pietyzm twórcy:).
Zawsze podejrzewałam, że za tym, znanym na całym świecie uśmiechem, kryje się właśnie TO ! Nawet dentysta nie pomógłby za wiele :)) PS. ta blizna na czole to pewnie po spotkaniu z wielbicielem, na widok którego Mona uśmiechnęła sią tak szeroko :)
Przerpaszam bardzo, ale taki jest właśnie prawdziwy obraz znanego malarza. Kopaliśmy z kolegą pod fundament, a to nagle.... zawiniątko. On (spod znaku nekromancji, Hadesa i Persefony) myślał, że to zwłoki. Okazało się jednak, że to płótno i przybory do golenia z sygnacją L.D.V i dopiskiem: proprietas privata. (Zanieśliśmy zaraz to do muzeum licząc na pokaźną kwotę, ale wezwali mundurowych i służby psychiatryczne). Zatem jesteście pierwszymi widzami unikalnej w dziejach świata oryginalnej wersji Giocondy. Swat będzie w szoku za jakiś czas, gdy to się rozniesie. Pamiętajcie, że w pierwszym rzędzie o Was pomyślałem.
Szarganie takich świętości stanowczo zabronione! ... :)) Mona Lisa wyraźnie cierpiącą jest a ten niebieski kwiatuszek na osłodę przypięty :) Doskonała przeróbka.