Ja bym jednak nie przycinał proszę Was. Cięcie spowoduje, że ta... ten ciemniejący i nieco złowieszczo zapowiadający sie nieboskłon... zniknie. Opowieść coś w typie "my to sobie pomalutku" - wtedy nabierze charakteru obrazka z książki poglądowej. Wtedy będzie: Oto mech. Tak wygląda. Prawda, że śliczny? Buzi dać! Otóż przycinałem i niestety... nie w moim typie. Zwróćcie uwagę, że dół jest czarniawy, ciemny. Jeśli przytnę ciemniejącą górę - punkt ciężkości mocno zjedzie w dół i będzie niczym butwiejący śledź na żołądku. Poza tym - tego rodzaju roślinka - to mikrusik w świecie flory. Po przycięciu - urośnie, bo nie będzie przeciwwagi przestrzennej. Ja wiem, że przemawia przez Was troska, skoro widzicie, że lekarz już mi nie pomoże. Dzięki serdeczne! Lubię Was, ale odmawiam skalpela. Ot co ! :)