No tak. To jest właśnie dowód na to, że można zagrać nieoczekiwanym. Przestrzenią, cieniem, drugim planem lub wieloplanowością szczególną. Gdybyśmy zostali w definicjach, w regułach, kanonach - w dalszym ciągu kunsztem byłby jeleń na rykowisku. Albowiem fotografia jest tym co widać i czego nie widać, i jak się okazuje - można te dwie sprawy po swojemu układać. Żeby na nowo widzieć. Lub zobaczyć to co zwykle jest niewidzialne. Elegance