Cóż... Fotografia to zatrzymany czas. Jak było naprawdę - wiesz tylko Ty, natomiast my odbiór - różne filmy sobie na wewnętrznej stronie powiek potrafimy wyświetlić. Zobaczyć nawet to - co nie zostało sfotografowane. Zasadniczo jesteśmy w lepszej sytuacji Ann. Nic nas nie ogranicza (no może tylko kanapa z której się pisze). Ty natomiast już jesteś ukierunkowana, ugruntowana, ujęta w nawias. Mówisz: - Praga (my widzimy Madryt), starszy stateczny pan (my widzimy psubrata), trzeźwy (my widzimy nalany), I tak dalej. Awidzisz!
Hmm, uległeś wyraźnie stereotypom. Jak stara warszawska Praga, to zaraz...Nie było nalane ani wypite. Starszy pan był schludny, godnie kroczył wzdłuż zszarganego czasem budynku. Trzymał fason, czego nie można powiedzieć o mijanej przez niego ruinie. Choć łączyła go z budynkiem wiekowość, wyraźnie z nim kontrastował. Nie poddał się tak łatwo upływowi czasu. Mamy tu podobieństwo i zarazem kontrast.
Nie jestem pewien, ale przeczucie mówi mi, że nalane było. Potem wypite i teraz jest powrót. Z pewnością potem będzie ból trzeźwienia i... kolejna runda rozwiązywania międzynarodowych problemów społecznych. Praga rzeczywiście nie mogła wytrzymać tych ciągłych rekapitulacji. Mocne.