Dziękuję za miłe słowa:). Aniu jeszcze takich sytuacji jest bez liku, a mnożąc je przez ilość gatunków to jeszcze robotykami nalata:). Wojtusiowi tłumaczę, że to one do mnie podchodzą pod budę, w której na nie czekam od świtu do zmierzchu:). Zdarza się, że krócej:). Tosiu kup sobie namiocik moro i zasiądź :). Ja mam taniutki, leciutki, samorozkładający się i pocięty nawet na potrzebę wystawienia obiektywu. U Ciebie są przecież żurawie :). Pałeczkę komentarzową chętnie bym oddała na ten tydzień, bo na czatowanie właśnie się udaję jutro :) i na Romkowym czwartku też mnie nie będzie.
Jak Ty to robisz Wichurko ? Jak Ty je podchodzisz ? Hmmm...tydzień temu jeden z pierwszych moich wyjazdów na tzw.świeże powietrze. I słyszałem je jak darły dzioby ale podejść do nich nie potrafię :)