Ale - jeśli taka przegrana przy telewizorze lub na zakupach jest przyjemnością, czy jest przegraną? ;))) Wszystko pewnie zależy od tego, kto i z jakiej perspektywy na to patrzy ;)
Tu bym proszę Tereski polemizował. Że każdy z nas jest wielokrotnym zwycięzcą. Zresztą zależy zresztą od tego, co jest polem zmagań i od tego, co trzeba pokonać, by często potem zaraz z przyjemnością przegrać. Na innym polu. Głownie przy telewizorze. Albo na zakupach.
Tereniu - tych... takich... znaków zwycięskich, gestów, skinień, czy choćby wyrazu twarzy - to ja tak jakoś nie widzę. Chłop jest zmaltretowany, skrzywiony, przejechany przez walec, spadnięty z wysokości i przeszły przez wyciskarkę. i co tu dużo gadać: klnie jak szewc. Chyba że... wygrał ze z własną słabością. Wtedy - to zupełnie inna bajka.