Muszę przyznać, że gdy oglądam zdjęcia, które są tak matematycznie wyczesane, idealnie ułożone, perfekcyjnie obliczone - czasem mnie irytują. Mam wtedy niejasne przeczucie kalkulatora w ręku zamiast swobodnego, niczym niezmąconego pędzla tworzenia. Tu jednak jest jak... lepkość nugatu. Wieczorem, kiedy się już boso polatało i na grabie zdradziecko leżące w trawie nie nadepnęło. Klasa!