Zatem, jeśli ktoś miał wątpliwości, co drewnem, jest a co nie jest - to teraz już chyba wszystko jasne :))) Elu, cieszę, się, że Tobie też temat podpasował :)
Bym to jednak minimalnie sprecyzował proszęjaciebie, bo otrzymasz... las. Albo miasto (z drzewem). Oznacza to również krajobraz, a jeśli dobrze kumam Twoje intencje - to drewniane wszystko to, co już nie rośnie. Czyli coś, co jest z drewna, wykonane ludzką ręką, maszynami, narzędziem i tym podobnie. Tak sądzę. Nie upieram się oczywiście - bo już pniak po ściętym drzewie - będzie chyba drewnem jeśli rozciągnąć metaforę w sztandar bitewny a potem podrzeć na szmaty propagandy. Tak czy inaczej warto chyba się jeszcze temu przyjrzeć.
Marek, tak, zapodałeś instrukcję obsługi... mężczyzny. Ale widzisz, to jest trochę tak, jak z samochodem... Nie masz - radzisz sobie i twierdzisz, że ci niepotrzebny. Ale jak już masz - okazuje się, że jednak był potrzebny. I jak się popsuje, to sobie uświadamiasz, że bez niego bida jest...
Mnie też właściwie pasuje, o ile będę w domu ... a co do wnoszenia szafy na ósme piętro, to przecież wiadomo, że gdy trzeba ją tam wnieść to kończy się feminizm :)))
Ale to nie tak! No właśnie inaczej. Bo wszyscy wiedzą, żeś cała w stali a w żyłach ci płynie surówka z pieca martenowskiego, że o gorąca - nie wspomnę. Tu chodzi o takie... cała drżę, cała drżę. Wtedy całe te męskie jestestwo rośnie.. Nawet jeśli nie drżysz, to... drżyj. Udawaj chociaż. Inaczej zniewieściejemy, zmarniejemy i będziem chlipać po kątach. A wtedy.... a widzisz! Aaa widzisz! - Kto??? Kto Ci wniesie szafę na ósme piętro? Gdzie Twoja dyplomancja? Gdzie rachunek zysków i strat? Gdzie winien i ma??? Słabą być, wyptaszać sobie... (przepraszam - to z Wiesi)... wypraszać sobie - to całkiem niezły geszeft jest. Nawet Jacku potwierdza. Proszę. Uwierz.
No przecież nawymyślanie komuś to nie jest pszepana bułka z masłem, ale widelec wbity w oko, siekiera na karku, rany kłute prosto w serce czy nawet stratowanie czołgiem! Żaden tam "Zaraz... czy aby... ten.... no. Że co... Że to jakaś... nie wiem" tylko pancerz wdziałam, kolczugę założyłam, tarczę ochronna w jednej ręce dzierżę, w drugiej długi nóż kuchenny, bo akurat nie mam miecza na podorędziu i gotowa jestem do boju! A nie za zaraz tam słaba kobietka, co to nie! Waleczna jestem, a co! Na inwektywy słowne też jestem przygotowana, bo też mam jakiś tam ich zasób. A mięsem to proszę nie rzucać, bo dużo go nie jem i wolę dania wegetariańskie!
Jak to, że nawymyślać i że bierzesz na klatę?! Zaraz... czy aby... ten.... no. Że co... Że to jakaś... nie wiem.... A może sie trochę bój, co? Drżyj może. Nawymyślać - to nie takie znowu... ten... landrynki są. To... To... poważna sprawa jest. Nieprzyjemna zasadniczo może nawet. Niesympatyczna. A Ty sobie tak lekce i ważysz. A nawet dopraszasz się. Oczywiście wchodzą w grę inwektywy musisz wiedzieć. Że o niegrzecznościach nie wspomnę. Może być, że tu i ówdzie poleci mięso. No i zamiast może: wypraszam sobie - Ty mówisz: możesz. No nie poznaję Was mademoiselle.