Zdjęcie zwraca na siebie uwagę, przynajmniej moją :), bo takie naturalne, zastane, złapane jakby niechcąco. Chciałoby się skrzynkę otworzyć. Zanim doczytałam, że Tybet, to pomyślałam, że pić ludziska będą :), a skrzynka flaszeczek naleweczki pełna, w woreczku zakąska , a miska dla pieska :), a teraz to się boję nawet komentarz wysłać by nie być posądzoną o profanację, ale wyślę, co mi tam:)
Dziękuję za komentarze :) co jest w tajemniczej skrzynce nie mam pojęcia, natomiast te lichtarzyki to znane w Tybecie maślane lampki, spotyka się je przede wszystkim w buddyjskich klasztorach, ale też na domowych ołtarzykach... te na dziedzińcu klasztornym ...