Gościu z kolcem (ma na końcu taki szpikulec) sobie szedł po bardzo długim ogrodzeniu w Wigierskim Parku Narodowym, a ja cierpliwie go obserwowałam:)) Co jakiś czas wyginał się tak niesamowicie, jakby miał zamiar skoczyć. Nie doczekałam końca jego wędrówki, ale troszkę zdjęć mu zrobiłam. Jedno jeszcze dawno temu wstawiłam tu:))