Uchhhh - może właśnie coś wymyśliłaś na miarę nobla. Albo chociaż coś na świetny interes. Ja pamiętam taką watę cukrową tylko o smaku... cukru. Oblepiała wtedy pysk resztkami cukrowych włókien, na których z łatwością zatrzymywał się kurz i wszelki inny brud. Gadało się wtedy, że dziecka obgilone latają.
Kiwi??? A nie jest to fragment imprezy dla dziecków, a co za tym idzie - wata cukrowa na patyku? Wiem, że zaraz wskażesz na "dzióbek", czym obalisz mój misternie utkany plan prowokacji - ale przecież mogę charakteryzować się lekką kontuzją wzroku i nie widzieć tegoż. Zatem wata jak nic!