Odpowiem ;) Ja miałem parę razy odwrotnie , widząc mnie z aparatem zapalono ponownie światła - za które dziękowałem , mówiąc , że interesują mnie witraże i nie są mi potrzebne . Częste były moje rozmowy z służbą kościelną ,czy też księżmi.W ostatnich 2 latach gościłem w ok. 40 kościołach aglomeracji śląskiej i problemem jest zasadniczo dostępność do całości wnętrza kościoła, która kończyła się zaraz po poranej mszy św. ( w tygodniu) ,a póżniej dostęp był tylko do kościelnego przedsionka.Zdarzają się też kościoły otwarte ,ale z ograniczeniami alarmowymi w ołtarzowej części kościoła ,ale tych jest zdecydowanie mniej . Efekty moich wędrówek dostępne na : https://witrazeglasfensterstainedglass.wordpress.com/
Nie wiem, co Ci odpowiedzieć, bo pewnie masz swoje przemyślenia. Jeśli nie ma zakazu fotografowania, zdobywam się na to, by poprosić o wygaszenie świateł nieco później. Zwykle wiąże się to u mnie (z zauważalnym przez kościelnego) jakimś drobnym datkiem do wystawionej skarbony. Nawet, jeśli są światła przygaszone a ktoś z obsługi jeszcze się po kościele kręci, proszę o zapalenie ich na kilka minut. Nie spotkałam się jeszcze z odmową, choć czasem zgoda bywała niechętna. Podziękowanie i szczery uśmiech mają jednak moc;)
Ładny witraż . Myślę , że o wiele trudniej dotrzeć do takich niesakralnych witraży , choć do tych sakralnych w dzisiejszych czasach tez ciężko. 10-15 minut po mszy św. i kościelny najczęściej ogranicza dostęp i wyprasza z kościoła .
Wow Aniu podziwiam upór w dążeniu do celu......ja pewnie bym odpuścił i poszedł dalej szukać ciekawych miejsc a Ty ....telefon i załatwione!!! Ale warto było....masz niezwykłe okno :)
Podziwiam upór w dążeniu do celu. Mnie czasem brakuje odwagi. Potrafię zawrócić tuż przed celem. Tak, jakbym zostawiała coś na później (gonię, a nie chcę złapać). A przecież później może już nie być...
Jest przepiękne ... znam trochę Łódź, ale dostarczasz mi tymi zdjęciami tylu wrażeń, że będę musiała zebrać się i pojechać na jakąś sesję fotograficzną :)
Elu, nie wszystko:) To okno od ulicy było oczywiście okrągłe ale poszarzałe, z ledwo widocznym zarysem witraża. Weszłam do środka hotelu i spytałam w recepcji, czy mogę zobaczyć je z drugiej strony. Okazało się, że sala, w której się znajduje jest zamknięta. Dopiero po wykonaniu telefonu do właściciela, choć były to święta (poprosiłam o to) i uzyskaniu jego zgody, cieć mi ją otworzył. Tym to sposobem...;) Elu, wejdź tam, w holu głównym czeka na Ciebie wspaniała niespodzianka, tylko spojrzyj w lewo. Mam nadzieję, że się nie rozczarujesz. Czekam na Twoją fotkę stamtąd:)))