Dociera tu niewielu turystów zmęczonych wielogodzinnym zwiedzaniem Wersalu. Trafiłam w to miejsce tuż po zakończeniu zdjęć do filmu Sofii Coppoli "Maria Antonina". Domy odświeżone, ogródki zadbane, wypełnione zapachem ziół. Niesamowite zaskoczenie, jakże miłe. Przejeżdżając karetą przez okoliczne wioski królowa zapamiętała jak wyglądają mijane domy i na ich wzór kazała zbudować tę wioskę, zachowaną w niezmienionym stylu do dziś. Niestety, nie zaglądała do chłopskich domów i w swoich postawiła marmurowe stoły, luksusowe meble i lustra. Świat wykreowany przez Marię Antoninę był dla niej ucieczką z męczącego pałacu. Tu miała swój piętrowy dom z którego zarządzała życiem osady, bawiła się i organizowała tajemne schadzki.