Sfumato...drzewo na starym cmentarzu, to panisko. Natura dała mu moc, którą bezwzględnie wykorzystuje, mając za nic dzieło człowieka. Nic mu nie podskoczy, tylko żywy człowiek może być dla niego zagrożeniem.
Sugerujesz fru, że tylko martwy człowiek nie zagraża naturze? Pewnie masz rację. Pokazałaś także szczególną "symbiozę" nagrobka Lewity i drzewa, przy okazji także kilka innych symboli ważnych na tym cmentarzu. Drzewo to życie ... a drzewo na cmentarzu?
Myślę, że jest inaczej. Kiedy powstał grób, drzewa nie było albo było maleńkie, tak małe, jak samosiejki. Rosło i potrzebowało coraz więcej przestrzeni. Na początku mogło być oparciem dla macewy ale z czasem nie mogąc jej usunąć w drodze swojego wyrastania, zaczęło ją obrastać. Z czasem może być tak, że w dużej swojej części macewa będzie w środku drzewa. W międzyczasie, kamień murszejąc może się rozsypać i zniknąć jako przeszkoda.
Historia, która tak często jest niejednokrotnie bezmyślnie, a może też celowo niszczona. Pamiętam, że kilkanaście lat temu w Gdańsku była taka głośna, nieprzyjemna sprawa kiedy macewy posłużyły do budowy drogi do jednego z budowanych osiedli. Tej szkody już nie da się naprawić :(