Hmmmmm....ucieszyłam się niezmiernie pojawieniem się Wiesi i w tym ucieszeniu nie zwróciłam uwagi na milczący spójny manifest fotografiami wyrażony. I zrobiło mi się smutno. Ale może coś źle rozumiem...mam nadzieję...
Ożeszzzzzzz.... ...scysja. Sprzeczka. Moment oślepienia przez błysk spektaklu... I zamiast trywialnych dyskusji filozoficznych, gęstą metaforyką kraszonych i konkluzjami podlewanych, walisz prostym esperanto fotograficznym w ucho wewnętrzne przykazania"miłujmy się". Elegance