Miałam i ja kilka poranków na Podlasiu. Gospodarze mówili mi, że przecież słychać je na polu za domem, w mgnieniu oka stawiałam się we wskazanym miejscu...i nic, ani śladu po żurawiach. Taki widok wzniósłby mnie na szczyty szczęśliwości i z pewnością przyniósł piękny dzień. Cudowna fotografia:)
Jeśli tak by mnie się dzień rozpoczął byłbym szczęśliwym człowiekiem. Niestety nie ma u mnie takich rozlewisk gdzie zbierają się żurawie na nocleg przed odlotem. Mogę sobie tylko wyobrazić ile radochy i jakie emocje towarzyszyły autorce :) Gratuluję Wiesiu i oddaję swój głos na tą wyjątkową pracę :)