Od autora : To już ostatni kadr z tej serii. Od początku powinnam potraktować wszystkie cztery jako serię, ale nie spodziewałam się tak pozytywnego odbioru dwóch pierwszych i odpuściłam dalsze. Teraz prezentuję jeszcze dwa, w odmiennej kolorystyce.
Ktoś napisał, że w tym miejscu nie da się zrobić zdjęcia "do kosza". Myślę, ze sporo w tym prawdy ale nie do końca... A dlaczego tak myślę ? W takiej sytuacji trzeba dokonać wyboru co znajdzie się w kadrze. Trzeba zdecydować, który kawałek "wyciąć" obiektywem z otaczającej rzeczywistości. I z tym wyborem często bywa problem. Co zostawić "na matrycy" a co nie jest tego warte. I tu rolę decydującą przejmuje fotograf. Świadomy fotograf. Wielki format tego kadru to rewelacja. Zgadzam się z Markiem. Się podoba mi :)
Wstrzymaj się Aniu jeszcze z pokazywaniem. Podkręć ciekawość. Doprowadź do palpitacji. Na końcu powiesz kto zabił. Hitchcock tak robił - i spójrz: legenda filmu.
Ja również nie mam nic przeciwko temu, żebyś Aniu więcej nam tych zdjęć pokazała - miejsce jest piękne i podejrzewam, że każde zdjęcie jest unikalne, nawet jeśli kiedyś podobne widzieliśmy :)
Pokazuj, pokazuj...są fantastyczne. Może i są zdjęcia w internecie, ale też nie każdy ma możliwość bycia w takim miejscu...i nie wiadomo kiedy będzie tak naprawdę. Jest to jak by nie było dla nas egzotyka. I w dodatku bardzo piękna.
Oczywiście wśród tych kilkudziesięciu zdjęć mogłabym wybrać jeszcze kilkanaście, a może nawet krztynę więcej, które można byłoby pokazać, ale nie chcę "zasypać" Was monotematycznie. Jeszcze pomyślę i za jakiś czas ...... :))) Dziękuję za wsparcie :)
Czy naprawdę są do niczego? W tym miejscu nie sposób zrobić zdjęcia do kosza. Przyjrzyj się im uważnie z każdej strony, poobracaj. Wymiar zdjęć jest pewnie największy jaki daje aparat, można wykadrować jakąś fajną abstrakcję. Sorry, to już moja obsesja teraz: odbieranie realiom oczywistości wszędzie tam, gdzie się tylko da :)) Spróbuj Aniu, mogą być ciekawe efekty.
Zrobiłam 92 fotografie. Oczywiście część z nich jest do niczego, ale to normalne, zwłaszcza, że odbyłam trasę dla zwykłych turystów, a nie dla fotografów. Organizowane są przez Indian Nawaho do których należy kanion, takie specjalne trasy, ale trzeba zapisywać się na nie z wyprzedzeniem (przynajmniej tak było kiedy tam pojechałam) i kosztowało to niemało. Widziałam przygotowania do trasy fotograficznej, agregaty, przewody, statywy i mnóstwo innych akcesoriów, specjalny przewodnik itd. itp. Nie dysponowałam takimi możliwościami, niestety.
Tak pszepani. Zbudowałaś osobowość, groźną (ale i chyba dobrotliwą) emanację, influencję i rzecz jasna droga do warzywniaka nie będzie już taka sama. Zdjęcie będzie się jednak o wiele bardziej okazale prezentować w wydruku co najmniej metr na na jakieś półtora. Elegance.
Te kolory dominują w innych przekazach. Jest to związane ze światłem, które przenika do wewnątrz i na ten moment tam się czeka. Nie przegapiłaś go i wyszło pięknie :)