Ja lubię takie nieoczywistości, czasem nawet rozmazańce. Tu dodają uroku. Kiedyś jednak pamiętam dość nawet ostrą dyskusję, że zdjęcie powinno być ostre i już :) Mnie się podoba.
Bernikla i postulat by nieostrym wyśpiewać arię, albo chociaż piosenkę. Albo chociaż chrząknąć. Co do zasady jest to obraz nieostry, tak, prawda. Ale też i przepuszczony przez silny filtr metafizyczny. Doprawiony poruszeniem, interferencją szkła w oknie, influencją drżenia mimowolnego w ręku, emanacją drgań powietrza (w tym gorącego), sublimacją ośrodka decyzyjnego przy spuście migawki, rekuperacją oddechu przy tymże. Nieostrość pojawia się zatem przy tylu konstelacjach jako produkt uboczny. Dodatek. Ociupinka. Szczypta. Rzecz w sumie pomijalna. Chyba, że się nie zgadzasz. Elegance