Login  Hasło  
Wyróżniono : 2022.01.27 : 21.17
spyko
Trochę Lodu
Powróćmy zatem na chwilę do tradycyjnie narracyjnego opowiadania.
Oto meander znany z niejednej pieśni. Oto kawałki lodu, o których rzadko się śpiewa. (Bo rzeczywistość często zawodzi, gdy chodzi o drobne, przynoszące satysfakcję detale).
Sięgając w głąb, dostrzeżemy teraz ciężar gatunkowy, styl, tożsamość i minioną bezpowrotnie teraźniejszość.
To fotografia. Która wymaga wiary i ufności, że wtedy i teraz jest tym samym.
Autor tak naprawdę nie robi zdjęć, tylko korzysta z niewyczerpanego i niewidocznego gołym okiem zapasu obrazów ukrytych. Wie gdzie szukać. Wie, co z tym robić. Wie, że my na to czekamy.



Wyróżniono : 2022.01.12 : 09.55
pgbach
Ku słońcu z międzylądowaniem
Oto scena, obraz, odbicie, okoliczność — ukazane nie tak, jakby coś lub ktoś nagle wydostał się na światło, tylko tak - jakby tkwił tam od zawsze. Naoczny świadek zapewne nie widziałby w tym zjawisku nic szczególnego, ale zostało ono sfotografowane i na zdjęciu nabrało cech spektaklu.
Jaka władza poznawcza decyduje o tym, że real i jego fotograficzna kopia to dwa różne światy? Widzimy przecież swoje odbicie w lustrze i jakby nie kombinować — szału nie ma. Czy zatem decyduje o tym szczególna natura fotografii? Jej ziarnista faktura? Przejrzystość? Mglista powłoka między ciałem stałym a światłem?
Świat bezpośrednio odbierany zmysłem wzroku nie wywoła tylu procesów w ludzkiej świadomości, co ten sam świat oglądany na zdjęciu. Czyż nie dlatego fotografujemy? Żeby – jak na tym zdjęciu - dowiedzieć się, jak wygląda rzeczywistość gdy wyłączymy jej wrzask?


Wyróżniono : 2021.12.26 : 14.28
adasko
Łowca
W aureoli niepospolitości, autor przesunął granice ekspresji w stronę samotnego drinka na szerokiej ławie życia. Wsparł swą wizję skondensowanym bezruchem skrzydeł i bez zbędnej teatralnej scenografii, podlał klimat delikatną pogodą ducha.
Obraz nie pozwala na dedukowanie ani udawanie czegokolwiek. Władza należy do tego, co widzialne i wzrok odzwyczaja się od błądzenia. Do głosu dochodzi fascynacja.
Która nie zadaje pytań.


Wyróżniono : 2021.12.13 : 20.27
ElzbietaP
(...)
W czasach, kiedy były jeszcze resztki rytuału po rozkwicie analizy, powiedziano by o tym obrazie rzeczy z dzisiejszego punktu widzenia nieistotne. Prawdopodobnie byłaby mowa o metaforze usiłującej coś przekazać.
Wtedy i do niedawna byłoby to prawdą, cokolwiek to znaczy.
Dzisiaj jednak wiemy, że na otwartym morzu ukazujących się artystom obrazów, nie mogą istnieć tylko kierunki, rozumowanie i wysiłek intelektualny. Coraz większej wagi nabiera ta niezdefiniowana odrobina szaleństwa, która pozwala zobaczyć, stworzyć i utrwalić taki obraz.


Wyróżniono : 2021.11.29 : 18.22
Sfumato
Zamiatanie deszczu
Fotografia, to między innymi zjawisko, gdzie rzeczy same z siebie potrafią ukazać się lepiej, niż wynikałoby to z czystej auto manifestacji.
Świat jednak zawsze zyskuje na zrozumiałości, jeśli autorka nie przystanie na błahość czystej demonstracji natury i użyczy mu swojego głosu.
Pojawia się wtedy nowy obraz. Nowe zrozumienie, którego wcześniej nie było. Nowe sedno.
Autorka destylując ten obraz chciała, by on zabrał głos. W efekcie, jednoaktowy kosmos na tym zdjęciu pozostał na trwale przy mównicy.


Wyróżniono : 2021.11.14 : 10.09
fru-fru
Uważaj na drzewo, maleńka...
Zdjęcie, w którym każdy szczegół może być głównym nośnikiem znaczenia.
Zdjęcie, w którym każdy element może mieć z każdym innym różny związek
Zdjęcie, w którym wydźwięk każdej części, pozwala użyczyć znaczeń dowolnie innemu elementowi obrazu…
- Dużo tego, - stwierdzą minimaliści i pojadą innym autobusem. Bałagan — powiedzą księgowi przyzwyczajeni do opisu świata w dwóch (winien i ma) formatach. Fotografia jednak, to nie tylko dwuwymiarowe symbole i zero-jedynkowe traktowanie rzeczywistości. To smakowanie świata.
Jak w tym zdjęciu, podbitym gronostajem miękkiej melancholii i szumiących wodą tonów.


Wyróżniono : 2021.11.03 : 20.58
Minia
Wypływ Rybaków o Wschodzie Słońca
Na światło dzienne, autorka wydobył potęgę tego, co do tej pory było niewidzialne, mimo zewnętrznych pozorów dostrzegalności. Człek widzi łajbę i gościa, który przy tym grzebie.
Zwyczajna sprawa. Nawet trochę nudnawa - można powiedzieć.
Potem przychodzi ona, robi zdjęcie i to samo zjawisko oglądamy w kadrze.
Czy jest to w dalszym ciągu najzwyklejsza rzecz pod słońcem?
Oczywiście potrzebne było najlepsze światło, być może niezwykła przejrzystość powietrza, czyli ten jeden, szczególny moment, ale dzięki temu autorka w swym akcie fotograficznym wniosła znacznie więcej, niż uchwyciłaby to inicjatywa samego patrzenia lub inna technika rejestracji.


Wyróżniono : 2021.10.21 : 20.55
Wodnik.ag
z Biskupizny
Taki obraz rzeczywiście był w przyrodzie. Trwał ułamek sekundy i odtwarzał się co chwila na nowo zmieniając ciągle szczegóły.
Mamy więc tu do czynienia z raportem a nawet z zeznaniem.
Słychać barwę głosu autora prowadzącego narrację, słychać szelest powietrza, słychać dźwięk spadającej kropli wody.
Duch natury jest zdumiony. Zanim pojawił się tu autor, ze swym widzeniem fotograficznym, nie przykładał żadnej miary do tego co tu stworzył.


Wyróżniono : 2021.10.09 : 16.36
Bernikla
"NOWA KOLEKCJA"
Pomiędzy ideami, pojęciami, określonymi znaczeniami, związkami, powiązaniami, odesłaniami, zbiorami, kolekcjami - autorka zdążyła uchwycić tę myśl, która właśnie miała umknąć. Tę, która być może jest obciążona poczuciem winy. Tę, która nie jest chwałą. Tę, która poszybowała w eter i uwolniła się na tyle swobodnie, żeby rozwinąć nić własnego, mentalnego w wyobraźniach żywota.
Mamy tutaj teraz pełen kalejdoskop wyobrażeń zaczynających się od konsumpcjonizmu, a na schyłku żywota kończąc. Czy uprawnioną tezą, będzie fraza „kończąc"?
Wdaje się, że nie, albowiem, co człowiek to odbiór. Co człowiek to historia. Co człowiek, to całkiem inne wizje.
I nieskończenie wiele obrazów w wyobraźni.


Wyróżniono : 2021.09.25 : 17.09
Wydaje się, że wszystko, co definiuje obraz fotograficzny – to, idąc na skróty - imiesłów czasu przeszłego. Figura optyczna, odcięta od źródła swego życia, które potoczyło się zapewne dalej, ale akt konserwatorski, zdradzający związki z formaliną lub naftaliną zatrzymał chwilę i skrupulatnie, niezmienioną, ją przechowuje.
„To co widać” można jeszcze powiedzieć, ale będzie to tylko apoteoza fizyki w układach molekuł uporządkowanych na matrycy. Do poufałości nie skłania.
Dotknąć: obawa.
Liznąć: strach.
Autorka jednak nie grozi. Tylko zaprasza do mgielnego, jednogłośnego unisono, gdzie bladym świtem, wspomnienia budzą się i przeciągają.




FAQ (Zbyt) Często Zadawane Pytania      REGULAMIN      Polityka cookies      Polityka prywatności      Kontakt

   Copyright 2020 Patt i s-ka. All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone